Na Gibraltar trafiliśmy podczas naszej podróży po Andaluzji. Uczucie bardzo dziwne, znaleźć się nagle po tygodniowych wakacjach w Hiszpanii, właściwie w centrum Londynu. Ceny niestety powitały nas równie brytyjskie. Główną atrakcją Gibraltaru, poza klasycznym guinnessem i fish and chips, są zapierające dech widoki oraz… małpy.


WSKAZÓWKI
Oczywiście zabierzcie ze sobą paszport – wkraczamy do Zamorskiego Terytorium Wielkiej Brytanii. Polecamy przekroczyć granice pieszo, zostawiając samochód na przygranicznym parkingu. Do centrum dojeżdża się autobusem przecinając po drodze pas lotniska, który zamykany jest na czas startu. Dość ciekawe rozwiązanie. Śmiało można też ruszyć do miasta piechotą, to kilkuminutowy spacer. Na Gibraltarze sklepy są bezcłowe. Warto zaopatrzyć się więc w ulubiony alkohol. Większość mieszkańców jest dwujęzyczna i posługuje się biegle nie tylko angielskim, ale i hiszpańskim – to ciekawy miks dobrze słyszalny na ulicach Gibraltaru.

SKAŁA GIBRALTARSKA
Uwaga! Nie popełnijcie naszego błędu. Bilety na kolejkę na szczyt Skały Gibraltarskiej warto kupić przez internet, nie trzeba wtedy stać w palącym słońcu w kilkugodzinnej kolejce. Uwaga numer dwa: weźcie sobie do serca ostrzeżenia o nie wnoszeniu foliowych torebek (z jedzeniem lub bez), przy bliskim spotkaniu z czekającymi na turystów na szczycie małpami, można narazić się na niebezpieczeństwo. Małpy są niesforne i łakome, choć przyznam, że na tle błękitu wody wyglądają zjawiskowo.



