Na obiad do Caffe Miasto szedłem pełen obaw. Co ja, zdeklarowany mięsożerca, tam zjem? – zadawałem sobie pytanie. Jak się okazało, moje obawy były kompletnie bezpodstawne. Z knajpy wyszedłem nie dość że bardzo najedzony, to również super zadowolony.
Caffe Miasto to siostrzany lokal znanej i cenionej wegetariańskiej knajpy Vege Miasto. Restauracja położona jest w bardzo ruchliwym miejscu, niemal na samym rogu Al. Solidarności i Al. Jana Pawła II, naprzeciwko budynku Sądu Okręgowego. Nie może dziwić zatem fakt, że w porze obiadowej niemal wszystkie stoliki były zajęte. Znajdujemy jednak przytulne miejsce przy oknie i rozglądamy się po wnętrzu. Jest jasne, urządzone w prosty, ale gustowny sposób. Jednym słowem design jest spójny z filozofią, która przyświeca właścicielom Caffe Miasto.
“Kuchnia 100% roślinna. Tu wiesz co jesz” – tak brzmi hasło przewodnie tego miejsca. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko zagłębić się w lekturze menu. To, co od razu rzuca się w oczy, to duża dbałość o szczegóły. Każde danie oznaczone jest pod kątem posiadania ewentualnych alergenów, oddzielnym symbolem zaznaczone są dania nie zawierające glutenu. Karta jest dość obszerna. Możemy wybierać z kilku rodzajów zup (m.in. z soczewicy, rosół miso czy krem z sezonowych warzyw), przekąsek (m.in. pakora, mini placuszki, hummus, czy quesadilla), licznych sałatek, pierogów (np. z soczewicą i warzywami, szpinakiem i tofu, ruskie, z kapustą i grzybami), 7 rodzajów makaronów, a skończywszy na daniach głównych, zarówno wytrawnych jak i słodkich (m.in. tortilla, kofta, zielony naleśnik, battato czy racuszki). Poza główną kartą jest jeszcze menu lunchowe wypisane na tablicy (20 zł danie główne, 25 zł danie główne plus zupa) oraz specjalna oferta dla dzieci.
My decydujemy się na sałatkę o wdzięcznej nazwie Kraina Avocado (20 zł), mini placuszki z suszonymi pomidorami i oliwkami podawane z guacamole, vegan majonezem i pikantnym sosem pomidorowym (24 zł), oraz owsiane racuszki z jabłkami i kardamonem podawane z bitą śmietaną kokosową, syropem z daktyli, udekorowane granatem, miętą i owocami (26 zł). Do picia bierzemy wegańskie wino, ale oczywiście lista napojów jest znacznie dłuższa. Są różnego rodzaju kawy (m.in. z cykorii czy zbożowa), napoje gorące, herbaty, czekolady, napary ziołowe, koktajle i soki, ale również wspomniane wino czy piwo rzemieślnicze. Innymi słowy, dla każdego coś miłego.
Pierwsze wrażenie robi wielkość serwowanych dań. Są ogromne! Stosunek wielkości posiłków do ich ceny – jak najbardziej na plus. No dobrze, rozmiar ma znaczenie, ale najważniejsze są jakość i smak. Pod tym względem Caffe Miasto również wychodzi obronną ręką, a pisze to – przypominam – miłośnik wszelkiego rodzaju dań mięsnych. Jest bardzo smacznie, placuszki są chrupkie, a sosy (poza vegan majonezem – wolę jednak tradycyjny) dobrze przyprawione. Sałatka aż tryska świeżością, choć na mój gust dressing mógłby być nieco bardziej wyrazisty, natomiast słodkie racuszki to istne niebo w gębie. Wszystko się w nich zgadzało i współgrało ze sobą. Duże brawa!
Tak jak napisałem na wstępie tego posta – moje obawy przed kuchnią 100% wegańską okazały się kompletnie bezpodstawne. Z chęcią będę wracał do Caffe Miasto, bo jest smacznie, zdrowo, przyjaźnie i – biorąc pod uwagę wielkość porcji – stosunkowo niedrogo. Gdyby tak jeszcze do tych sałatek i placuszków serwowali steki, byłoby idealnie 😉