CENTRUM WARSZAWA

LA SEN – w poszukiwaniu pho idealnego

Jestem pho maniakiem i wcale się tego nie wstydzę. Baa, jestem z tego dumny. Dlatego jak tylko usłyszę o nowym miejscu serwującym ten boski, wietnamski wywar, nic nie jest w stanie powstrzymać mnie przed jego skosztowaniem. 

Warszawscy eksperci od zupy pho są zgodni – najlepsze serwują w słynnym na cały kraj azjatyckim centrum w Wólce Kosowskiej, ewentualnie na targowisku przy Bakalarskiej. Pełna zgoda, ale powiedzmy sobie szczerze, oba miejsce specjalnie “po drodze” nie są. Dlatego na co dzień korzystam z lokali położonych bliżej centrum. Z czystym sumieniem polecam pho w Vietnamce (ul. Poznańska 7), La Vietnamicie (al. Jana Pawła II 52/54), Viet Mamie (ul. Chmielna 4) czy Pho 206 (ul. Ogrodowa 37). Koniecznie muszę spróbować jeszcze pho w Viet Street Food (ul. Królowej Aldony 5), bo słyszałem o nim same dobre rzeczy. 

Klasyczne pho z wołowiną

Na Saską Kępę wybiorę się kiedy indziej, tym razem wybór padł na niedawno otwarte azjatyckie bistro La Sen (ul. Pańska 59). Menu jest mieszanką kuchni wietnamskiej i tajskiej, ale ja oczywiście w ciemno wybieram najbardziej klasyczne ze wszystkich pho, czyli wersję z gotowaną (ewentualnie parzoną) wołowiną. O klasie pho świadczą tak naprawdę 4 elementy: wywar, mięso, makaron i dodatki, czyli wszelkiego rodzaju zioła, kiełki etc. Tylko połączenie tych wszystkich elementów daje pho idealne. Jak wypada to serwowane w La Sen? Bardzo przyzwoicie! Wywar jest esencjonalny i klarowny, kawałki wołowiny są idealnej grubości i odpowiedniej miękkości (i jest ich naprawdę dużo!), makaron jest sprężysty, a dodatki – jak na polskie standardy – całkiem bogate. Ten ostatni element to być może najsłabszy punkt całego dania, ale tylko ze względu na to, że pamiętam jak serwują pho na ulicach Hanoi. Tam aromatyczne dodatki, czyli m.in. kiełki, dymka, tajska bazylia, czy kolendra, wprost wysypują się z talerzyka (to ważne – zioła powinny być podane oddzielnie, żeby nie namokły zbytnio w gorącym wywarze). Do tego oczywiście jeszcze mnóstwo limonki, marynowanego czosnku i chilli (świeżego lub w postaci pasty). Ach, aż się rozmarzyłem. Niedościgły wzór wszystkich pho!       

Co jeszcze zjeść w La Sen

Poza klasycznym pho z wołowiną, w La Sen możecie spróbować również wersji z kurczakiem, tofu, kaczką czy krewetkami. Istnieje możliwość zamówienia małej lub dużej porcji, a ceny wahają się od 14 do 26 zł (w zależności od wielkości i dodatków). Moja towarzyszka decyduje się jednak sięgnąć po inną, tym razem tajską klasykę, czyli zupę Tom Yum Kung (20 zł). To dobry wybór. Podana z krewetkami, pieczarkami i pomidorami zupa jest odpowiednio pikantna, kwaskowata, z wyraźnym aromatem trawy cytrynowej, limonki i galangalu. Choć, jak mówi, nie jej ulubiona z tych, które jadła w Warszawie.

Sprawdzamy także dwie przystawki: spring rollsy z krewetkami (20 zł za 3 duże sztuki) oraz ha cao, czyli pierożki na parze z farszem wegetariańskim oraz krewetkowym (20 zł za 6 sztuk). Obie pozycje są poprawne, choć przy spring rollsach mam ten sam zarzut co przy pho – zbyt mało aromatycznych, świeżych ziół. No cóż, chyba nie ma wyjścia, na idealne pho i spring rollsy będę musiał ponownie wybrać się do Wietnamu! A te serwowane w La Sen są – tylko i aż – bardzo przyzwoite. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: