Od kiedy pamiętam, a pamięć mam dobrą, Bibenda zawsze się sprawdzała. To jedno z tych miejsc, które polecam jako pewniak, i wszyscy są zadowoleni.
Sprawdza się na różnego typu okazje. A to pogaduchy z koleżanką, a to kolację pracową, kiedy przyjeżdżają goście z zagranicy (bo jedzenie mają pyszne!), czy na drinka ze znajomymi. Po prostu „to” mają, zarówno pod względem klimatu wnętrza, jak i kulinariów.
Knajpa składa się z dwóch dużych pomieszczeń, pomiędzy którymi snuje się pies właściciela. W pierwszym od wejścia znajduje się śliczny drewniany bar ze złotym blatem i duże okna (tak, to jedna z rzeczy, na które zawsze zwracam uwagę:)! Latem dostępne są dwa ogródki, jeden na ulicy, drugi (fajniejszy) schowany z tyłu, na patio.



Menu Bibendy
Potrawy w Bibendzie, przygotowywane tylko z sezonowych, lokalnych produktów, są kolorowe i bardzo smaczne. W zimowym sezonie zjecie tu, między innymi: żytni tost z boczniakami, jarmużem, szpinakiem, pikantnym chutneyem z cebuli, imbirem, zielonym chilli i serem solankowym; jest też wegańskie risotto dyniowe z grzybami nameko, szałwią, czarnym czosnkiem i orzechem włoskim; i mój ulubiony palony bakłażan z szalotką, fistaszkami, sosem rybnym, chilli i miętą. W sezonie koniecznie wpadnijcie tu na szparagi.
Są też autorskie koktajle, a barmani zostają z wami do końca każdego wieczoru. Jeszcze nie sprawdziliśmy, ale wierzymy na słowo! Karta koktajli, tak jak menu i karta win, zmienia się wraz z porami roku. Właściciele Bibendy mają też dwie inne miejscówki: Fest Port Czerniakowski i Bartoszówkę niedaleko Warszawy.





Zdjęcie baru pochodzi ze strony Bibendy: bibenda.pl